Wacław Potocki
Baba
Babę mi tatarczaną upiększy we środę,
Prosi pani, żebym jadł, póki nie wystydnie,
Póki ciepła, bo zimna nie ma smaku, zbrzydnie,
Choćbyś ją w maśle maczał. Toć, rzekę, prawdziwa:
I taka jest pieczona baba, jak i żywa.
Ciepłej jeszcze zażyjesz; jak ją wiek wychłodzi,
Choćbyś ją złotem osuł, biesowi się godzi.
Do tamtej masła trzeba, do starej niewiasty
Złota; choć ciepła, jako próchno bez omasty.
Zejdzie się masło z baby do inszej polewki,
Zejdą często pieniądze jej do młodej dziewki.