Andrzej Bieły

Boże Narodzenie

Trzeszczy w parkanie roziskrzonym
Mróz wigilijny żywym ogniem
I wiatr jak złodziej przepłoszony
Łomoce zardzewiałym skoblem,
A ogród zarósł w zaspy białe.

I nieodmiennie stare bzdury
Z brodą Jehowy, czysty nonsens:
O, gwiazdy – choinkowe sznury,
I ty, Jowiszu z sinym wąsem –
Kiedy się niebo z was otrząśnie?

Swe jaśniejące pieśni zaćmij,
Powściągnij tę igraszkę drwiącą –
Wszechświecie – pęknij wreszcie, zaśnij:
Ty – wściekła bryło głupiej jaśni!
Ty – rybo ikrę miotająca!

Nie – nie dotykać i nie wołać
Czeluści, co się martwo szczerzy:
Po niej paznokcia rysem świeżym
Pełznie w okrutnej złości księżyc.

Może spodobają Ci się również: