czytanki.pl
  • Bajki i baśnie
  • Powieść
  • Okolicznościowe
    • Boże Narodzenie
    • Wielkanoc
    • Dzień babci
    • Dzień dziadka
    • Dzień matki
  • Piosenki i kołysanki
  • Wiersze i wierszyki
    • Rymowanki i wyliczanki
  • Audiobooki
  • Inne
    • Cytaty
    • Fragmenty książek
    • Dla dorosłych
    • Przysłowia
    • Zagadki
    • Zagraniczne
Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią - czytanki.pl
Wiersze i wierszyki

Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią

by Katarzyna Jerzykowska 17 kwietnia 2016

Rozmowa Mistrza Polikarpa ze śmiercią

Polikarpus, tak wezwany,

Mędrzec wieliki, mistrz wybrany,

Prosił Boga o to prawie,

By uźrzał śmierć w jej postawie.

Gdy się moglił Bogu wiele,

Ostał wszech ludzi w kościele,

Uźrzał człowieka nagiego,

Przyrodzenia niewieściego,

Obraza wieimi skaradego,

Łoktuszą przepasanego.

Chuda, blada, żołte lice

Liści się jako miednica;

Upadł ci jej koniec nosa,

Z oczu płynie krwawa rosa;

Przewiązała głowę chustą,

Jako samojedź krzywousta;

Nie było warg u jej gęby,

Poziewając skrzyta zęby;

Miece oczy zawracając,

Groźną kosę w ręku mając;

Goła głowa, przykra mowa,

Ze wszech stron skarada postawa –

Wypięła żebra i kości,

Groźne siecze przez lutości.

Mistrz widząc obraz skarady,

Żołte oczy, żywot blady,

Groźne się tego przelękną!,

Padł na ziemię, eże steknął.

Gdy leżał wznak jako wiła,

Śmierć do niego przemowiła:

– Czemu się tako barzo lękasz?

Wrzekomoś zdrow, a [w]żdy stękasz!

Pan Bog tę rzecz tako nosił,

Iżeś go o to barzo prosił,

Abych ci się ukazała,

Wszytkę swą moc wzjawiła;

Otoż ci przed tobą stoję,

Oglądaj postawę moje:

Każdemu się tak ukażę,

Gdy go żywota zbawię.

Nie [lę]kaj się mię tym razem,

Iż mię widzisz przed obrazem;

Gdy przyde, namilejszy, k tobie,

Tedy barzo zeckniesz sobie:

Zableszczysz na strony oczy,

Eż ci z ciała pot poskoczy;

Rzucęć się, jako kot na myszy,

Aż twe sirce ciężko wdyszy.

Otchoceć się z miodem tarnek,

Gdyć przyniosę jadu garnek –

Musisz ji pić przez dzięki;

Gdy pożywiesz wielikiej męki,

Będziesz mieć dosyć tesnice,

Otbędziesz swej miłośnice.

Ostań tego wszech, tobie wiele,

Przez dzięki cię z nią rozdzielę.

Mow ze mną, boć mam działo,

Gdy o się ze mną mowić chciało;..

Magister respondit:

Mistrz przemowił wielmi skromnie:

Lęknąłem się, eż nic po mnie.

Ta mi rzecz barzo niemiła,

Iżeś mię tako postraszyła;

By była co przykrego przemowiła,

Zerwałaby się we mnie każda żyła;

Nagle by mię umorzyła

I duszę by wypędziła.

Proszę ciebie, ostąp mało,

Boć nie wiem, coć mi się stało:

Mgleję wszytek i bladzieję.

Straciłem zdrowie i nadzieję;

Racz rzucić od siebie kosę,

Ać swoję głowę podniosę!

Mors dicit:

Darma, mistrzu, twoja mowa,

Tegom ci uczynić nie gotowa;

Dzirżę kosę na reistrze,

Siekę doktory i mistrze,

Zawżdy ją gotową noszę,

Przez dzięki noclegu proszę.

Wstań ku mnie, możesz mi wierzać,

Nie chcęć się dzisia zniewierzać!

Wstał mistrz jedwo lelejąc się,

Drżą mu nogi, przelęknął się.

Magister dicit:

Miła Śmierci, gdzieś się wzięła,

Dawno liś się urodziła?

Rad bych wiedział do ostatka,

Gdzie twoj ociec albo matka.

Mors dicit:

Gdy stworzył Bog człowieka,

Iżby był żyw eż do wieka,

Stworzył Bog Jewę z kości

Adamowi ku radości.

Dał jemu moc nad źwierzęty,

By panował jako święty;

Podał jemu ryby z morza

Chcąc go zbawić wszego gorza;

Polecił mu rajskie sady

Chcąc ji zbawić wszej biady.

To wszytko w jego moc dał,

Jedno mu drzewo zakazał,

By go owszejki nie ruszał

Ani się na nie pokuszał,

Rzeknąc jemu: „Jedno ruszysz,

Tedy pewno umrzeć musisz!”

Ale zły duch Jewę zdradził,

Gdy jej owoc ruszyć radził.

Ewa się ułakomiła,

Śmiałość uczyniła;

W ten czas się ja poczęła;

Gdy Ewa jabłko ruszyła;

Adamowi jebłka dała,

A ja w onem jebłk[u] była.

Adam mię w jebłce ukusił,

Przeto przez mię umrzeć musił;

W tem Boga barzo obraził,

Wszytko swe plemię zaraził.

Magister dicit:

Mila Śmirci, racz mi wzjewić,

Przecz chcesz ludzie żywota zbawić,

Czemu twą łaskę stracili.

Zać co złego uczynili!

Chcem do ciebie poczty nosić,

Aby się dała przeprosić;

Dał bych dobry kołacz upiec,

Bych mogł przed tobą uciec.

Mors dicit:

Chowaj sobie poczty swoje,

Rozdrażnisz mię tyle dwoje!

W pocztach ci ja nie korzyszczę,

Wszytki w żywocie zaniszczę.

Chcesz li wiedzieć statecznie,

Powiem tobie przezpiecznie:

Stworzyciel wszego stworzenia

Pożyczył mi takiej mocy,

Bych morzyła we dnie i w nocy.

Morzę na wschod, na południe,

A umiem to działo cudnie;

Od połnocy do zachodu

Chodzę nie pytając brodu

Toć me nawięcsze wiesiele,

Gdy mam morzyć żywych wiele;

Gdy się jimę z kosą plęsać,

Chcę jich tysiąc pokęsać.

Toć jest mojej mocy znamię –

Morzę wszytko ludzskie plemię:

Morzę mądre i też wiły,

W tym skazuję swoje siły;

I chorego, i zdrowego,

Zbawię żywota każdego;

Lubo stary, lubo młody,

Każdemu ma kosa zgodzi;

Bądź ubodzy i bogaci,

Szwytki ma kosa potraci;

W[o]jewody i czestniki,

Wszytki świecskie miłostniki,

Bądź książęta albo grabie,

Wszytki ja pobierze k sobie.

Ja z krola koronę semknę,

Za włosy j i pod kosę wemknę;

Też bywam w cesarskiej sieni,

Zimie, lecie i w jesieni.

Filozof y i gwiazdarze,

Wszytki na swej stawiam sparze –

Rzemieślniki, kupce i oracze,

Każdy przed mą kosą skacze;

Wszytki zdradźce i lifniki

Zostawię je nieboszczyki.

Karczmarze, co źle piwa dają,

Nie często na mię wspominają;

Jako swe miechy natkają,

W ten czas mą kosę poznają;

Kiedy nawiedzą mą szkołę,

Będę jem lać w gardło smołę.

Jedno się poruszę,

Wszytki nagle zdawić muszę:

Naprzod zdawię dziewki, chłopce,

Aż się chłop po sircu smiekce.

Ja zabiła Golijasza,

Annasza i Kaifasza;

Ja Judasza obiesiła

I dwu łotru na krzyż wbiła;

Alom kosy naruszyła,

Gdym Krystusza umorzyła,

Bo w niem była Boska siła.

Ten jeden mą kosę zwyciężył,

Iż trzeciego dnia ożył…

Duchownego i świecskiego,

Zbawię żywota każdego,

A każdego morzę, łupię,

O to nigdy nie pokupię:

Kanonicy i proboszcze

Będą w mojej szkole jeszcze,

I plebani z miąszą szyją,

Jiżto barzo piwo piją,

I podgardłki na pirsiach wieszają;

Dobre kupce, roztocharze

Wszytki moja kosa skarze;

Panie i tłuste niewiasty,

Co sobie czynią rozpasty,

Mordarze i okrutniki,

Ty posiekę nieboszczyki;

Dziewki, wdowy i mężatki

Posiekę je za jich niestatki;

Szlachcicom bierzę szypy, tulce,

A ostawiam je w jenej koszulce;

Żaki i dworaki,

Ty posiekę nieboraki;

Wszytki, co na ostre gonią,

Biegam za nimi z pogonią;

Kto się rad ku bitwie miece,

Utnę mu rękę i piece,

Rozdzielę ji z swoją miłą,

A ostawię ji prawym wiłą;

Chcę mu sama trafić włosy,

Iże zmieni głosy…

Morzę sędzię i podsędki,

Zadam j im wielikie smętki.

Gdy swą rodzinę sądzą,

Często na skazaniu błądzą;

Ale gdy przydzie sąd Boży,

Sędzia w miech piszczeli włoży –

Już nie pojedzie na roki,

Czyniąc niesprawnie otwłoki,

Co przewracał sądy wierne,

Bierząc winy nieumierne,

Bierząc od złostnikow dary,

Sprawiając jich niewiery –

To wszytko będzie wzjawiono

I ciężko pomszczono. (…)

Jen ma grody i pałace,

Każdy przed mą kosą skacze;

By też miał żelazna wrota,

Nie ujdzie ze mną kłopota.

Wszytki sobie za nic ważę,

Z każdego duszę wydłażę:

Stoić za mało papież

I naliszszy żebrak takież,

Kardynali i biskupi –

Zadam jim wielikie łupy,

Pogniatam ci kanoniki,

Proboszcze, sufragany,

Ani mam o to przygany;

Wszytki mnichy i opaty

Posiekę przez zapłaty.

Dobrzy mniszy się nic boją,

Ktorzy żywot dobry mają;

Acz mą kosę poznają,

Ale się jej nie lękają;

To wszytlkim dobrem pospolno –

Jidą przed mą kosą rowno,

Bo dobremu mało pbici,

Acz umrze, nic nie straci:

Pozbędzie świecskicj żałości,

Pojdzie w niebieskie radości;

Prosty mnich w niebo ciągnie,

A żadny mu nie przeciągnie;

Wziął od wszytkich wzgardzenie,

Świeczszczy mu się naśmiewali,

Za prawego ji wiłę mieli;

Ale gdy przydzie dzień sądny,

Gdzie się nic skryje żadny,

Uźrzą mądrzy tego świata,

Iż dobra boska odpłata;

Chowali tu żywot swoj ciasno,

Albo jich sirca nad słońce jasno;

Jidą w niebieskie radości,

A nie w piekielne żałości.

Co nam pomogło odzienie

Albo obłudne jimienie,

Cośmy się w niem kochali,

A swe dusze za nie dali?

Przeminęło jak obłoki,

A my jidziem przez otwłoki.

Jinako morzę złe mnichy,

Ktorzy mają zakon lichy,

Co z klasztora uciekają,

A swej wolej pożywają.

Gdy mnich pocznie dziwy stroić,

Nikt go nie może ukoić;

Kto chce czynić co na świecie,

Zły mnich we wszytko się miece.

Jestli wsiędzie na szkapicę,

Wetknie za nadrę kapicę,

Zawodem na koniu wraca,

A często kozielce przewraca.

Kiedy mnich na koniu skacze,

Nie weźrzałby na nalepsze kołacze;

Umaże się jako wiła,

Wżdy mu ta rzecz barze miła.

Gdy piechotą jimie biegać,

Muszę mu naprzod zabiegać.

Azaż ci ji czarci niosą,

Jedwo ji pogonię z kosą!

Nie dba, iż go kijem biją,

Zawod biega z krzywą użyją;

A drugdy mu zbiją plece,

A wżdy się w niem coś złego miece –

A wżdy za niem biegać muszę,

Aż z niego wypędzę duszę.

Mowię to przez kłamu wierę,

Dam ji czartom na ofierę.

Kustosza i przeora

Wezmę je do swego dwora;

Z opata sejmę kapicę,

Dam komu na nogawicę;

Z skaplerza będą pilśnianki,

Suknia będzie pachołkom na lanki;

Odejmę mu torłop kun i,

A nie wiem, gdzie się okuni;

Odejmę mu kożuch lisi

I płaszcz, co nazbyt wisi.

Koniecznie mu sejmę infułę

I dam za szyję poczpułę.

Magister dicit:

Chcę cię pytać, Śmirci miła,

By mię tego nauczyła:

Panie, co czystość chowają,

Jako się u Boga mają?

Mors respondit:

Azaś nie czytał świętych żywota,

Co mieli ciężkie kłopoty:

Jako panny mordowano,

Sieczono i biczowano,

Nago zwłoczono, ciało żżono

I pirsi rzezano –

Potem do ciemnice wiedziono,

Niektore głodem morzono,

Potem w powrozie wodzono,

Okrutnemi dręcząc mękami,

Targano je osękami.

Ja się temu dziwowała,

Gdym w nich tę śmiałość widziała:

Dziwno jest nie dbać okrutności,

Cirzpiąc tak ciężkie boleści…

17 kwietnia 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Castro Alves - "Immensis orbibus anguis" - czytanki.pl
Wiersze i wierszyki

Immensis orbibus anguis

by Katarzyna Jerzykowska 7 kwietnia 2016

Castro Alves

Immensis orbibus anguis

Tłum. Edward Porębowicz

Zsuwa się słońca blask stromymi gór ramiony,
I nagi grzbiet Indianki promieniem złotym pisze;
W zaroślach skrzydeł brzękiem owad gra zielony,
W kielichu liany siedząc, kolibryk się kołysze.

Tam słońca żar okrutny, śmierć w parnej atmosferze,
Tu cień i wody szum, i chłód, i spokój dziczy;
Nieukojonym drżeniem bambusów drżące pierze,
Tysiąca ptaków śpiew, samotność, las dziewiczy.

Chwila ta owa, gdy z upałów eplenady
Chroniąc się w las, Indianka, patronka puszcz wspaniała,
Wiąże swój hamak pstry do palmy u kaskady,
By go łagodna dłoń wiatru pokołysała.

Sama na jego ust gorące całowania
Podaje śliczny tors i toczone kolano
I, mrużąc wieka ócz, dla dziecka pierś odsłania,
Błyszczącą metalicznie, okrągłą pierś miedzianą.

Wtem z pod kokosów liści, między orzechów grona,
Które zieloną szarfą pień ustroiły w górze,
Ześlizga się powoli gadzina przyczajona,
Zawisła głową w dół na liany gibkim sznurze

I sunie, sunie niżej, do sieci… jeszcze chwila…
Ku warkoczom Indianki swój długi ogon zwleka…
Ha! straszny gad do piersi odkrytej się nachyla,
Ha! potwór czuje głód, wąż zapragnął mleka…

7 kwietnia 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Casimiro de Abreu - "Miłość i lęk" -czytanki.pl
Wiersze i wierszyki

Miłość i lęk

by Katarzyna Jerzykowska 7 kwietnia 2016

Casimiro de Abreu

Miłość i lęk

Tłum. Edward Porębowicz

Kiedy cię unikam i dobyć się pragnę
Z pierścienia twych ogniw, co mię w krąg osnuły,
Powiadasz do siebie, wzdychając miłośnie:
„Mój Boże, tak zimny i taki nieczuły!”

O jakże się mylisz! miłość ma — to płomień,
Który tajemnymi pragnieniami poję;
Więc jeśli unikam, to, żem jest szalony;
Tyś piękna, ja młody — kochasz, więc się boję.

Kiedym cię obaczył śród upalnej siesty,
Z rękami drżącemi, jak ptaszek, co kona,
W białej i niedbale narzuconej sukni,
Z włosem rozpuszczonym na białe ramiona;

Kiedym cię obaczył, Magdaleno czysta,
Wpół na aksamitnej kozetce przegiętą,
Z tymi zmrużonymi rozkosznie oczyma,
Z tą piersią, oddechem przyspieszonym wzdętą;

Kiedym cię obaczył w prześlicznym omdleniu,
Twe lice, jak róża płonąca, wstydliwe,
Twe usta, szepczące zaprzeczenia słowa,
I wargi nabrzmiałe, pocałunku chciwe —

Gdzieby się podziała twa czystość anielska,
Twoje skrzydła białe, twych rumieńców kwiecie?
Ach, spaliłabyś się, jak po iskrach żaru
Stąpające boso obłąkane dziecię!

Więc mnie nie posądzaj, że mam serce z lodu;
Nie widzisz? zdradziłem tajemnicę moje:
Jeżeli unikam, to, żeś dla mnie święta…
Tyś piękna, ja młody — kochasz, więc się boję.

7 kwietnia 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Michał Anioł - "Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia" - czytanki.pl
Wiersze i wierszyki

Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia…

by Katarzyna Jerzykowska 7 kwietnia 2016

Michał Anioł

Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia…

Tłum.Cyprian Kamil Norwid
Słodko jest zasnąć, słodziej być z kamienia
Dziś, gdy tak wiele hańb i poplamienia;
Nie czuć, nie widzieć, leżąc jak w mogile —
Cóż z tak uroczą porównałbyś nocą?
— Przeto, zaklinam, ucisz się na chwilę,
Mógłbyś przebudzić mię… naco? i poco?

7 kwietnia 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Michał Anioł - "Sonet w stylu Petrarki" - czytanki.pl
Wiersze i wierszyki

Sonet w stylu Petrarki

by Katarzyna Jerzykowska 7 kwietnia 2016

Michał Anioł

Sonet w stylu Petrarki

Tłum. Edward Porębowicz

Śniegowej twarzy biją na mnie żary;
Mnie ona pali — sama w lód się zmienia;
Czuję dwu wiotkich ramion uściśnienia,
Zdolnych bez ruchu podźwigać ciężary.

Znam zmysłom ludzkim niedościgłą duszę:
Innym śmierć niesie, śmiercią nieujęta.
Sama swobodna, a mnie bierze w pęta,
Choć w sobie dobra, mnie sprawia katusze.

— O Panie, jakaż potęga niezłomna
Czyni twarz piękną wrogiem mojej twarzy
I wiedzie skutki z przyczyną niezgodne?

Dla mej radości, co mi jest zabrana,
Jest ona niby słońcem, które darzy
Ziemię promieńmi, samo wiecznie chłodne.

7 kwietnia 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Michał Anioł - "Sonet w duchu nowo platońskim, wzorem Dantego" - czytanki.pl
Wiersze i wierszyki

Sonet w duchu nowo platońskim

by Katarzyna Jerzykowska 7 kwietnia 2016

Michał Anioł

Sonet w duchu nowo platońskim, wzorem Dantego

Tłum. Edward Porębowicz

Życiem miłości mej — nie serce moje,
Bowiem tęsknota moja bezserdeczna
Tam dąży, gdzie jest obłędu bezpieczna,
Gdzie przed płochością zamknięte podwoje.

Miłość — duch boży w swojej praistocie,
Tobie blask, a mnie moc dała pojętną;
Co w tobie jeszcze ziemskie nosi piętno,
To wiatyk mojej niebiańskiej tęsknocie.

Jak żar i światło zjawiają się razem,
Podobnie wieczne piękno i kochanie;
Toż ja, gdy ziemską z siebie myśl otrzęsę,

Aby się nieba nacieszyć obrazem —
Gdzie było naszych dusz pierwsze poznanie
— Oczyma niemi śpieszę pod twą rzęsę.

7 kwietnia 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Anton Czechow - "Córa Albionu" - czytanki.pl
Fragmenty książek

Córa Albionu

by Katarzyna Jerzykowska 31 marca 2016

Anton Czechow

Córa Albionu

tłum. A. W.

Przed dwór obywatela ziemskiego Griabowa zajechał piękny powóz na gumowych kołach o aksamitnym siedzeniu i z tłustym stangretem. Z powozu wysiadł powiatowy marszałek szlachty Fiodor Ilicz Otcow. W przedpokoju przywitał go zaspany lokaj.

— Państwo w domu? — spytał marszałek.

— Nie ma. Pani z dziećmi pojechała z wizytą, a pan z mamzelą guwernantką łowi ryby od samego rana.

Otcow postał chwilę i poszedł nad rzekę szukać Griabowa. Znalazł go o dwie wiorsty od domu. Spojrzawszy w dół ze stromego brzegu rzeki i ujrzawszy Griabowa, Otcow parsknął śmiechem… Griabow, wysoki gruby mężczyzna, siedział na piasku, podgiąwszy nogi po turecku i łowił ryby. Kapelusz zesunął mu się na tył głowy, krawat wykrzywił. Obok niego stała cienka Angielka, z wyłupiastymi, jak u raka, oczyma i wielkim ptasim nosem, podobnym bardziej do haczyka, niż do nosa. Ubrana była w białą muślinową suknię, przez którą wyraźnie przeświecały jej chude, żółte ramiona. Ze złotego paska zwisał złoty zegarek. Łowiła również ryby. Otaczała ich zupełna cisza. Byli nieruchomi, jak rzeka, na której unosiły się pływaki ich wędek.

— Nie miała baba kłopotu! — zaśmiał się Otcow. — Witaj, Iwanie Kuzmiczu!

— A, to ty! — wyrzekł Griabow, nie odrywając oczu od wody. — Przyjechałeś?

— Jak widzisz… A ty wciąż zajmujesz się jeszcze tym bzdurstwem? Nie odzwyczaiłeś się?

— Jakiego diabła… Cały dzień łowię od samego rana… Źle się jakoś łowi. Nic nie złowiłem ani ja, ani ta małpa zielona. Siedzimy, siedzimy — i żeby to choć jakieś licho. Choć gwałtu krzycz!

— Pluń lepiej… Pójdziemy pić wódkę.

— Poczekaj… Może przecież coś złowimy. Koło wieczora ryba lepiej bierze. Siedzę tu, bracie, od samego rana. Takie nudy, że opowiedzieć trudno. Licho mnie skusiło, przyzwyczajać się do łowienia. Wiem, że to niedorzeczność, ale siedzę! Siedzę, jak hultaj jakiś, jak kajdaniarz, i patrzę na wodę, jak idiota. Należałoby pojechać na sianokosy, a ja łowię ryby. Wczoraj w Chaponiewie sam biskup nabożeństwo odprawiał, a ja ryby łowiłem z tą ropuchą, z tą diablicą…

— Ale… czyś ty zwariował? — spytał Otcow, skonfudowany, zerkając na Angielkę. — Wymyślasz przy damie… i to na nią.

— A niech ją diabli! Wszystko jedno, ani słówka nie rozumie po rosyjsku. Czy ją chwalić, czy ganić — jej wszystko jedno. Spojrzyj tylko na nos! Od samego widoku tego nosa można zemdleć! Siedzimy po całych dniach razem, ale żeby wyrzekła choć jedno słóweczko! Stoi, jak strach na wróble, i gały na wodę wytrzeszcza.

Angielka ziewnęła, zmieniła robaka i zarzuciła wędkę.

— Nie mogę wyjść ze zdumienia — ciągnął dalej Griabow — mieszka oślica dziesięć lat w Rosji i żeby choć jedno słowo po rosyjsku! Jakiś nasz arystokracik pojedzie do nich i prędko nauczy się paplać po tamecznemu, a oni… diabli ich wiedzą! Spojrzyj na nos! Na nos spojrzyj!

— Przestań… niezręcznie… Czemu napadasz na kobietę?

— To nie jest kobieta, to dziewica… O kawalerach, prawdopodobnie, marzy, kukła diabelska… I pachnie od niej jakąś zgnilizną. Znienawidziłem ją, bracie. Nie mogę na nią patrzeć obojętnie, kiedy spojrzy na mnie swoimi ślepiami, to się wzdrygam cały, jakbym się łokciem o kant uderzył. Także lubi łowić ryby! Spojrzyj, łowi i celebruje… Z pogardą na wszystko patrzy… Stoi, bestia, i ma świadomość, że jest człowiekiem, a więc władcą natury. A wiesz, jak się nazywa? Uilka Czarlzowna Tfajs! Tfu!… wymówić nie można.

Angielka, usłyszawszy swoje nazwisko, spokojnie zwróciła nos w stronę Griabowa i zmierzyła go wzgardliwym spojrzeniem.

Z Griabowa przeniosła wzrok na Otcowa i również oblała go swą wzgardą. A wszystko w milczeniu, poważnie, z flegmą.

— Widziałeś? — spytał, śmiejąc się, Griabow. — Ot, macie! powiada. Ach, ty koczkodanie! Tylko ze względu na dzieci trzymam tego trytona. Gdyby nie dzieci, to bym nie dopuścił jej o dziesięć wiorst do swego majątku. Nos jak u jastrzębia… A kibić!? Ta lala przypomina mi długi gwoźdź. Chce mi się, wiesz, wziąć ją, i wbić w ziemię… Poczekaj!… U mnie, zdaje się, bierze…

Griabow wstał i pociągnął… raz, potem pociągnął znowu i nie wydobył haczyka.

— Zaczepił się — powiedział i zmarszczył brwi.— O kamień, prawdopodobnie… Do licha!

Na jego twarzy pojawił się wyraz cierpienia. Wzdychając, poruszając się niespokojnie i mrucząc przekleństwa, zaczął szarpać wędkę. Szarpanie jednak nie doprowadziło do niczego. Griabow zbladł.

— Jaka szkoda! Trzeba będzie wleźć do wody.

— Ale, rzuć do diabła!

— Niemożliwe… Przed wieczorem najlepiej się łowi… Co za niemiła przygoda, mój Boże. Trzeba leźć do wody. Trzeba! A gdybyś wiedział, jak mi się nie chce rozbierać… Angielkę trzeba usunąć… Przy niej nie wypada się rozbierać. Jednak dama!— Griabow zrzucił kapelusz i krawat.

— Miss… e-e-e — zwrócił się do Angielki. — Miss Tfajs! Że wu pri… jak jej powiedzieć? Jak ci powiedzieć, żebyś zrozumiała? Posłuchaj pani… tam! Tam iść! Słyszysz?

Miss Tfajs wionęła na Griabowa pogardą i wydała dźwięk nosowy.

— Co? nie rozumiesz? Wynoś się stąd, mówię ci. Muszę się rozebrać, kukło diabelska. Tam idź! Tam!

Griabow pociągnął miss za rękaw, wskazał jej na krzaki i przysiadł na ziemi — miało to oznaczać: idź za krzaki i schowaj się tam.

Angielka, ruszając energicznie brwiami, wyrzekła prędko jakiś długi frazes angielski. Obywatele parsknęli śmiechem.

— Pierwszy raz w życiu słyszę jej głos… Nie ma co mówić, głosik!

— Pluń, chodźmy pić wódkę.

— Niemożliwe, teraz powinna się złowić… Wieczór… Co robić?

— A to dopiero historia! Trzeba będzie przy niej się rozebrać.

Griabow zrzucił z siebie marynarkę i kamizelkę i siadł na piasku, by zdjąć buty.

— Posłuchaj, Iwanie Kuzmiczu — zwrócił mu uwagę marszałek, śmiejąc się w kułak. — To już naigrawanie się…

— Nikt jej nie prosi, żeby nie rozumiała. To nauka dla nich, dla cudzoziemców!

Griabow zdjął buty, spodnie, zrzucił z siebie bieliznę i został w stroju Adama. Otcow trzymał się za brzuch i aż zarumienił się ze śmiechu i wstydu. Angielka poruszała brwiami i mrugała oczyma. Po jej wyżółkłej twarzy przemknął się wyniosły, pogardliwy uśmiech.

— Trzeba ostygnąć — powiedział Griabow — klepiąc się po brzuchu. Powiedz mi, proszę cię, dlaczego ja co lato dostaję wysypki na piersiach?

— Właźże do wody albo przykryj się czymś! Bydlę!

— I żeby się chociaż zmieszała, podła! — powiedział Griabow, włażąc do wody i robiąc znak krzyża. — Brr… zimna woda! Patrz, jak brwiami rusza! Nie odchodzi… Stoi ponad tłumem!… He-he-he! nawet nie uważa nas za ludzi!

Wszedł po kolana w wodę i wyprostowawszy całą swą kolosalną figurę, powiedział:

— Tu dla ciebie nie Anglia! Co?

Miss Tfajs obojętnie zmieniła robaka, ziewnęła i zarzuciła wędkę.

Otcow się odwrócił. Griabow odczepił haczyk, dał nurka i sapiąc, wylazł z wody. Dwie minuty później siedział znów na piasku i łowił ryby.

31 marca 2016 0 comments
0 FacebookTwitterPinterestEmail
Nowsze
Starsze

Pozostańmy w kontakcie

Facebook Twitter Instagram Youtube

Najnowsze czytanki

  • Wiosna

  • Wiosna

  • Wiosna

  • Wiosna

  • Góra Kikineis

  • Jak modlitwa ochrania przed złodziejami

Reklama

Portal dla kobiet, przyszłych i obecnych mam


Całoroczne domki w Bieszczadach

Jak przygotować się do porodu?

Kategorie

  • Audiobooki (197)
  • Bajki i baśnie (236)
  • Fragmenty książek (45)
  • Inne (65)
    • Cytaty (26)
    • Dla dorosłych (7)
    • Polskie (7)
    • Przysłowia (2)
    • Zagadki (14)
    • Zagraniczne (2)
  • Okolicznościowe (39)
    • Boże Narodzenie (15)
    • Dzień babci (13)
    • Dzień dziadka (7)
    • Wielkanoc (7)
  • Piosenki i kołysanki (5)
  • Powieść (34)
  • Wiersze i wierszyki (424)
    • Rymowanki i wyliczanki (74)

Czytanki, Bajki, Opowiadania, Baśnie, Cytaty, Powiedzenia, Powieści, Wyliczanki, Kołysanki, Audiobooki to wszystko dla dzieci – do czytania, słuchania lub drukowania. Znane baśnie i bajki dla dzieci w każdym wieku – Andersena, braci Grimm i inne.

Kontakt

Masz jakieś czytanki, bajki, opowiadania, które chcesz zamieścić na naszej stronie? A może potrzebujesz abyśmy napisali coś specjalnie dla Ciebie? Jeśli tak, to wyślij do nas wiadomość:

Email:  kontakt@czytanki.pl

  • Facebook
  • Twitter
  • Instagram
  • Pinterest
  • Youtube

@2015 - 2025 - All Right Reserved. Realizacja: www.woh.group

Powiadomienie o plikach cookies: czytanki.pl korzysta z plików cookies. Pozostając na tej stronie, wyrażasz zgodę na korzystanie z plików cookies.Zamknij
Polityka prywatności i ciasteczka

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
czytanki.pl
  • Bajki i baśnie
  • Powieść
  • Okolicznościowe
    • Boże Narodzenie
    • Wielkanoc
    • Dzień babci
    • Dzień dziadka
    • Dzień matki
  • Piosenki i kołysanki
  • Wiersze i wierszyki
    • Rymowanki i wyliczanki
  • Audiobooki
  • Inne
    • Cytaty
    • Fragmenty książek
    • Dla dorosłych
    • Przysłowia
    • Zagadki
    • Zagraniczne