U PIĘKNYCH WYBRZEŻY AYRU

by Katarzyna Jerzykowska

Robert Burns

U PIĘKNYCH WYBRZEŻY AYRU


Szybko się wali noc ponura,
Dzika, szalona dmie wichura,
Tam ciemny obłok, dżdżem pijany,
Za chwilę deszczem zrosi łany.

Strzelec z moczarów zeszedł skory,
Stado się spieszy do obory,
Ja z troską, co mi w sercu leży,
U Eru błąkam się wybrzeży.

Jesień rozpacza przy swem ziarnie,
Że je przedwczesna zima zgarnie,
Na cichym niebios swym lazurze
Widzi ciągnące chmurne burze;
Krew mi się w żyłach mroźnie ścina
Na myśl, że zbliża się godzina,
Gdy groza w duszę mą uderzy
Zdala od Eru mych wybrzeży.

To nie rosnącej poszum fali,
To nie zabójczy brzeg ten w dali —
Śmierć w jakiejkolwiek mknie postaci,
Człek nieszczęśliwy nic nie traci;
To serce gniotą mi łańcuchy,
To ból je szarpie straszny, głuchy,
Krwawi je raną troski świeżej,
Że mam od Eru pójść wybrzeży.

Żegnajcie wzgórza Coili starej,
Równie, wąwozy i moczary,
Gdzie przeszłość przędła swoje dziwa,
Błądziła miłość nieszczęśliwa!
Wy, moje druhy! Wy, me wrogi!
Posiądźcie miłość, spokój błogi!
Mnie łza do oczu gorzka bieży,
Że mam od Eru pójść wybrzeży…

Może spodobają Ci się również: