DWA SZCZURY

by Katarzyna Jerzykowska

La Fontaine

DWA SZCZURY

Szczur miejski, frant nielada,
Wielki smakosz, hulaka,
Spotkał Szczura-wieśniaka,
Swego niegdyś sąsiada.

Prostak na wiejskim chlebie
Zaznał biedy do syta;

A więc mieszczuch go wita
I zaprasza do siebie.

Stawia srebrne nakrycie
Na tureckim dywanie;
Jedzą Szczury śniadanie:
To mi raj, to mi życie!

Wtem, u drzwi klamki brzękły:
Gospodarz, pełen trwogi,
Hop ze stołu i w nogi,
W ślad za nim gość wylękły.

Ucichło. Szczury w radę;
Mieszczuch wyjrzał z pod stoła:
«Chodź, sąsiedzie, zawoła,
Kończmy naszą biesiadę.

— Bóg zapłać, — wieśniak na to;
Jutro przyjdziesz waść do mnie:
Obaczysz, żyję skromnie,
Mieszkam w norze pod chatą;

Lecz milszy mi kęs mały
Prostej, wieśniaczej strawy,
Niż wśród ciągłej obawy
Twe królewskie specyały!»

 

Może spodobają Ci się również: